Dzisiaj
mijają dwa lata od kiedy na świeci pojawiła się moja pierwsza książka „Kiedy na
mnie patrzysz”. Natomiast od napisania pierwszego zdania „Na
dworze wiatr rozsypywał pożółkłe liście olbrzymiego kasztanowca rosnącego pod
samym oknem pokoju Kariny”, które zapoczątkowało moją pisarską przygodę, minęły
już ponad trzy lata. Od tamtego momentu napisałam już sześć książek, a
rozpoczęłam trzy kolejne.
Przy
każdej rocznicy ludzie dokonują bilansów. I ja także postanowiłam się
uzewnętrznić :D. Najbardziej emocjonującą chwilą, którą przeżyłam w związku z
wydawaniem książek, było wzięcie do rąk pierwszego (sygnalnego) egzemplarza
książki KNMP. Myślę, że tego uczucia nie da się już niestety powtórzyć
przy żadnej kolejnej książce. To połączenie radości, ekscytacji, niedowierzania
i dumy.
Kiedy minęła euforia, pojawił się także niepokój i pytania
do samej siebie „Coś ty najlepszego narobiła” ;) Budziłam się w nocy i
myślałam: Co powiedzą znajomi i rodzina, gdy przeczytają te najbardziej
pikantne momenty? :D Czy będą się na mnie dziwnie patrzeć? :D
To były pierwsze myśli. Potem przyszedł strach przed oceną.
Pierwsza recenzja była pozytywna, ale też dość chłodna. Trochę się uspokoiłam
faktem, że nie napisałam najgorszego paździerza na świecie :P. A potem przyszła
recenzja Martyny Lewandowskiej z bloga Mowa Książek, a po niej recenzja
Karoliny Pająk z bloga Dzosefinn’s Books. Dlaczego o nich wspominam? Ponieważ
te dwie dziewczyny (kompletnie nieświadomie) sprawiły mi swoimi recenzjami tyle
radości i napełniły taką motywacją, że do tej pory z niej czerpię.
Od czasu wsiąknięcia w ten biznes dowiedziałam się kilku
bardzo istotnych rzeczy:
-
pisanie i wydawanie książek wiąże się z dużym emocjonalnym obciążeniem,
-
nie wszystkim muszą podobać się moje książki,
-
nie wszystkim pochlebcom należy ufać,
-
ten biznes to nie tylko tęcza i jednorożce,
-
żeby móc cieszyć się całym procesem, trzeba uzbroić się w cierpliwość, grubą
skórę i dystans.
A
teraz pozytywniej. Wydawanie książek to również:
-
wielka przygoda, jak choćby spotkania autorskie, czy uczestnictwo w targach
książki w roli autora (to niezła frajda wejść na targi z plakietką „autor” :D ),
-
okazja do poznawania mnóstwa cudownych ludzi, z którymi się zaprzyjaźniłam i
utrzymuję stały kontakt,
-
tysiące pozytywnych i miłych, a czasami wręcz zawstydzających mnie słów od
czytelników, którzy pokochali moich bohaterów.
Te
dwa lata były naprawdę szalonym okresem w moim życiu. Myślę, że jeszcze wiele
przede mną, ale podchodzę do wszystkiego podchodzę już z większym spokojem i dystansem.
Emocję wolę przenosić na książki, a nie afery, czy dziwne sytuacje.
Mam
nadzieję, że spotkamy się jeszcze przy kolejnych rocznicach ;)
a ja mam tą przyjemność,że będę czytać już Twoją trzecią książkę :):):)
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńNie będę gorsza: <3 <3 <3 :D
OdpowiedzUsuń