wtorek, 7 kwietnia 2020

DAWNO, DAWNO TEMU...rozdział 5



Marcin spojrzał na mnie w jakiś dziwny sposób. Jakby się martwił. Ostatnio często tak na mnie patrzył, ale gdy go na tym przyłapywałam, szybko odwracał wzrok.
Zatrzymaliśmy się na parkingu przed zajazdem. W miejscu lekko osłoniętym przez drzewa. Marcin wyłączył silnik i odwrócił się w moją stronę. Miał w oczach tę burzę, która zapowiadała niezapomniane doznania łóżkowe…w tym wypadku chyba powinnam powiedzieć: samochodowe. Jego oddech przyspieszył. Mój też. Rozchylił delikatnie usta, a potem je zamknął i przełknął ciężko ślinę.